obecna wystawa
Zapowiedź wystawy
Wystawa archiwalna

Ireneusz Pierzgalski (1929-2019) – polski artysta malarz i fotograf oraz nauczyciel akademicki; profesor Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi oraz Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Łodzi obecnie ASP im. Władysława Strzemińskiego w Łodzi.
W globalnym supermarkecie sztuki
Zobaczyć i wcale nie utrwalić, pozostawić coś ulotnego, relatywnego, będącego tylko ogniwem ciągłej wizji człowieka – to z pozoru czynność antyplastyczna.
Urszula Czartoryska o twórczości Ireneusza Pierzgalskiego
Czy oglądanie malarstwa to – cytując Ireneusz Pierzgalskiego – forma spędzania czasu dla ludzi odważnych duchowo? Zapewne tak, biorąc pod uwagę, że narazić nas może na wstrząs cudzych upodobań, choć dla wielu brzmi to jak wyzwanie, a nie przestroga. Artystycznych wstrząsów jest w historii profesora łódzkiej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych zdecydowanie więcej, tym bardziej cieszę się, że warszawska Galeria Aspekty należy do odważnych duchowo.
Jak sam deklarował, zainteresowanie malarstwem abstrakcyjnym zawdzięczał pragnieniu odkrycia nowych rzeczy. I rzeczywiście, z perspektywy dekad, wydaje się niesłusznie marginalizowanym odkrywcą kilku malarskich lądów. We wczesnych olejnych pracach z lat 1956-1957 składa odwilżowy hołd taszyzmowi i informelowi, na żywym organizmie obrazu sprawdza wyrazowe i estetyczne możliwości gestu, faktury, rytmu, od purystycznych płócien malowanych en grisaille po „Ofertorium” – barwne kłębowisko tkane z tonów rudych i zetlałych granatów, bieli i ochry. Na pierwszy rzut oka to obraz zdecydowanie nowoczesny, choć za sprawą wyszukanych współbrzmień barwnych wydaje się jeszcze grawitujący w orbicie kolorystów oraz ich idei rozstrzygnięcia obrazu po malarsku. Plamy koloru nie działają autonomicznie, a jako dysonansowe lub konsonansowe zestawienia. Gest jest tutaj nośnikiem barwy, a nie wartością pierwszoplanową. Przez chwilę.
Notatki Pierzgalskiego zdradzają, że doskonale zdawał sobie sprawę z mocy malarstwa, które zdolne jest w mgnieniu oka przemienić czarne w białe, toteż na kolejne wcielenie malarskiego Proteusza nie trzeba było czekać długo.
Już w 1959 roku w pracach Piegrzalskiego pojawia się powietrze i przestrzeń, dukt linii zakrzepnie, a niekiedy podlegać będzie nawet dostrzegalnej dyscyplinie; równocześnie artysta nabiera śmiałości wyjścia poza kolorystyczny konwenans. Zespół prac z tego wyjątkowo szczęśliwego dla jego sztuki roku stanowi katalog gestów o najróżniejszym natężeniu, a co za tym idzie – fascynującej rozmaitości artystycznych rezultatów. Zderza delikatnie modulowaną płaszczyznę z punktowanym rytmem linii. Szczególnie ciekawie realizuje swoje pomysły na małych formatach – niewielkie gwasze na płycie z tego roku są malarsko solidnymi notatkami inwentaryzatora intuicji.
Dekadę lat sześćdziesiątych – notabene otwierającą czas współpracy z legendarnymi galeriami jak krakowskie Krzysztofory czy warszawska galeria Krzywe Koło – symbolicznie inauguruje nonszalancka praca „Bez tytułu II” zdradzająca nie tylko malarską werwę, ale i wspaniałe wyczucie kompozycji. Ujmuje bezpretensjonalnością i zadziwiającą, wziąwszy pod uwagę młody wiek jej twórcy, swadą.
Podobnie błyskotliwe bywają notatki Pierzgalskiego, które zresztą bardzo cenię. Zdradzają nie tylko refleksyjną naturę twórcy i ciętość sądów o naturze sztuki czy mechanizmach jej funkcjonowania w społeczeństwie, ale także stanowią bezcenny przypis do tekstu malarskich abstrakcji. Artysta zwierzał się, że fascynującą grą jest przenoszenie faktów fizycznych i psychicznych z jednej przestrzeni w inną, co dotyczy zarówno migracji między życiem a sztuką, jak również między rozmaitymi mediami artystycznymi. Malował, fotografował i tworzył właściwe sobie obrazy fotograficzne; odnoszę wrażenie, że każdorazowo dobierał do problemu medium zdolne wyrazić przedmiotową kwestię najpełniej.
Z kłębowisk linii obecnych na pracach z pierwszej połowie lat sześćdziesiątych wyłania się powoli ugruntowany charakter malarskiego pisma. Kaligrafowane litery tego osobistego narzecza układają się w tajemnicze stele, anonimowe epitafia czy niedekodowalne notatki z codzienności. Domysły wzniosłości konfrontują się tutaj z wypowiedziami samego twórcy, które kilkanaście lat później stwierdzi: w globalnym Supermarkecie sztuki i cywilizacji, wielcy i drobni artyści muszą szukać dla siebie olśnień w tych samych gablotach, z których setki milionów konsumentów na całym świecie wygrzebuje swoją codzienność. Z tych gablot wzięta jest kanwa sztuki godnej naprawdę wysokiej półki.
W „Nieautoryzowanym odczycie podwójnym” Pierzgalskiego znalazło się, oddziałujące z poetycką mocą, stwierdzenie: ponieważ wszystko co istotne zostało powiedziane, zapewne oddech ludzki ma swoje zasady. Obrazy eksponowane w warszawskich Aspektach zbudowane są według konsekwentnie odczutej zasady, mówią rzeczy istotne malarstwa lat 50. i 60. XX wieku, co więcej - oddychają w zdumiewająco bliskim współczesności rytmie.
Paweł Bień
Ireneusz Pierzgalski (1929-2019) – polski artysta malarz i fotograf oraz nauczyciel akademicki; profesor Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi oraz Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Łodzi obecnie ASP im. Władysława Strzemińskiego w Łodzi.